niedziela, 1 czerwca 2014

rozdział I

    Poczułem jak ktoś szturcha mnie za ramię. Mimowolnie mruknąłem i przewróciłem się na drugi bok, ale ten upierdliwy człowiek nie przestawał mnie szturchać i ciągnąć za bark. W końcu wstałem, krzyknąłem - Kurwa. Czego?! - a przed sobą ujrzałem zdenerwowanego Sasuke. Przez myśl przemknęło mi się tylko jedno słowo '' Ja pierdolę''. Nie zdawałem sobie sprawy, że zasnąłem na dość długo.
- Może mi to, kuźwa, wyjaśnisz? - powiedział ze złością, a jego brew dziwnie skakała.
- Ale co? - wstałem i próbowałem się koło niego przemknąć, unikając jego wzroku. Kuźwa, musze przyznać, czuje się jakby był moją matką. Hah, ale w sumie chciałbym go zobaczyć w brudnym fartuszku, latający z wałkiem.
- Naruto! Mówie do ciebie - krzyknął, a ja momentalnie powróciłem na zimie - Prosiłem, żebyś posprzątał ten burdel.
- Stary, proszę nie teraz. Łeb mnie boli - odpowiedziałem, kłamiąc.
- Nie interesuje mnie to. Aya tu za chwile przyjdzie, a tu taki burdel. Idę wziąć prysznic, do tej pory to ma być posprzątane.
    Na to imię serce zabiło mi szybciej. Jeszcze dwa lata temu, a może trzy, to ja byłem z nią. I kiedy zacząłem brać i wstrzykiwać sobie to gówno, Aya rozstała się ze mną. Przez to powoli się zacząłem staczać. Rok później Aya była z Sasuke, myślałem, że nic do niej nie czuje, ale kiedy oznajmili mi to, poczułem zazdrość... szybsze bicie serca. Ale nigdy nie miałem żalu do Sasuke. Ona i ja - to przeszłość. A dalej było bardziej skomplikowane, Sasuke zaczął brać, i to może w sumie dla niej poszedł na odwyk i terapie, wybaczyła mu... widzę, że tworzą zgraną parę.
    A ja? Ponownie zacząłem się staczać, kąpać w tym gównie.
    W końcu zabrałem się za sprzątanie. Puste butelki po piwie i wódce rzuciłem do kosza na śmieci. Resztki papierosów zgarnąłem do jednej ręki, i również wyrzuciłem tam gdzie butelki. Z małego przedpokoju wziąłem miotłę i pozamiatałem trochę.
    Wszedłem do mojego pokoju. Urządzone jak każde inne, chyba. Na wprost było okno. Po lewej stronie stało łóżko, dalej mała komoda, a naprzeciwko komody szafa. Dalej biurko, na którym leżał laptop, przy biurku powinno stać krzesło, następnie jakieś półki na których nic nie trzymałem. Można było rzec, że w moim pokoju był burdel. Okropny. Zabrałem się za ogarnięcie ubrani z podłogi i krzesła. Niestety nie miałem zielonego pojęcia co jest brudne, a co nie. Miałem wrażenie, że cała moja szafa leży właśnie na podłodze.
    Więc zwinnym ruchem wziąłem wszystkie ubrania, brudne czy nie. Było ich dość sporo, dlatego po drodze do łazienki wypadały mi. Wszystkie rzeczy wypuściłem przed drzwiami łazienki, następnie nacisnąłem klamkę i wszedłem. Natychmiast usłyszałem:
- Kurwa! Naruto, wyjdź mi stąd!
- Uspokój się, ubrania musze dać do kosza. - powiedziałem ze śmiechem w głosie.
- Kurwa.
- Już, już. Czekaj - po nie całej minucie, kiedy wszystkie ubrania trafiły tam gdzie trzeba, wyszedłem z łazienki z głupim tekstem do Sasuke ''Ładną masz dupe'', którego zaraz pożałowałem. Dostałem mydłem w głowę, a kruczowłosy zdenerwowany krzyknął:
- Zamknij mi te pieprzone drzwi! - zacząłem się śmiać. I wróciłem do swojego pokoju. Po chwili słysząc odgłos zatrzaskujących się drzwi.
    Może 10 minut później mój pokój był czysty, ale nie do końca. Resztę odpuściłem sobie. Z mojego pokoju przeszedłem do kuchni. Następnie do salonu, nie był wielki, ale mały też nie. Pod ścianą stała duża kanapa z stolikiem, na wprost niej stały meble do salonu, na komodzie dołączonej do zestawu, stał telewizor, obok niego PlayStation. Po lewej stronie, od wejścia do salonu, było duże okno. W rogu wisiała półka, na której stała wieża. No i to tyle.
    Cały zmęczony usiadłem na kanapie, do dłoni wziąłem pilot i włączyłem telewizje. Jak zwykle nic ciekawego w tej telewizji nie było. W końcu natknąłem się na interesujący film akcji. Na ów komodzie zauważyłem moje papierosy. Podszedłem, wyciągnąłem jednego i zapalniczkę. Fajkę włożyłem do ust, a zapalniczką podpaliłem papierosa, by zaspokoić moją chęć zapalenia.
   Po raz kolejny w moim życiu wziąłem bucha. Wciągnąłem śmierdzący dym do płuc, by za chwile wypuścić go. Kończyłem papierosa, oglądając film, który mnie wciągnął, zadzwonił dzwonek. Wstałem by otworzyć. Przeszedłem przez kuchnię, otworzyłem górny zamek, nacisnąłem klamkę, a przede mną stała ona.  Brązowo włosa dziewczyna. Nadal tak silna, chociaż ubiór i wygląd zewnętrzy nie pokazywał tego.
- Cześć Naruto - cmoknęła mnie na przywitanie, jak to zazwyczaj robią dziewczyny i weszła.
- Musisz poczekać, pięknisia jeszcze się stroi. Chodź do salonu.
    Zamknąłem drzwi. Wydawało by mi się, że nadal za nią tęsknie, i nadal chce z nią być. Dziwne. Zaprowadziłem ją do salonu, chociaż zupełnie nie musiałem, za pewne, doskonale wiedziała jak tam trafić.
- Chcesz coś do picia? - zapytałem z grzeczności
- Tak. Wodę. - uśmiechnęła się do mnie. Wszedłem do kuchni, z lodówki wyciągnąłem wodę, z szafki szklankę i nalałem wody.
- A ty cały dzień paradujesz w samych majtkach? - zaśmiała się, a ja dopiero teraz zauważyłem, że jeszcze się nie ubrałem.
    Podałem jej szklankę z wodą i nagle dotknąłem jej dłoni. Popatrzyłem w jej oczy, a ona w moje. Widziałem, że prócz przyjaźni nic do mnie nie czuje. Uśmiechnąłem się do niej. Usiadłem na sofie. Trwaliśmy w dość długiej ciszy, wpatrując się w ciekawy film. Zapomniałem o niej, liczył się teraz tylko film. Kiedy nachyliłem się do stolika po pilot, odezwała się:
- Wolność? - przerywając cisze.
- Słucham? - odpowiedziałem, nie do końca wiedziałem o co jej chodziło
- Tatuaż na karku - pokazała dłonią na swój - Teraz zauważyłam, że masz tatuaż.
- A tak. - odpowiedziałem na ''odwal się'' zupełnie bez jakiegokolwiek zainteresowania.
- Skąd pomysł? I kiedy go zrobiłeś? - odwróciłem wzrok na nią.
- Nie pasuje zupełnie do mnie - zaśmiałem się - robiłem gdy byłem prawie u końca wyjścia z nałogu, to miała być taka moja, można rzec droga do ''wolności'' Moja inspiracja, by zakończyć to gówno, ale coś się zjebało. - ponownie się zaśmiałem - a kiedy? Jakiś rok temu.
- Aha - odpowiedziała, a do salonu wszedł Sasuke.
- O czym tak dyskutujecie? - przywitał się z Ayą.
- O moim tatuażu - odpowiedziałem Sasuke patrząc się w ekran telewizora.
- Aha. - wziął Ayę za rękę - to my już pójdziemy.
- Do zobaczenia, Naruto - powiedziała. A za chwile usłyszałem jak drzwi wyjściowe zamykają się. Westchnąłem dość głośno, wstałem by zamknąć drzwi na klucz.
    Ponownie usiadłem na kanapie w salonie i rozmyślałem co by robić. Spojrzałem na zegarek, była 19.50. Kompletnie nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Z nudów zacząłem tworzyć bańki z mojej własnej śliny. Nagle wpadłem na pomysł. Migiem poleciałem do swojego pokoju, ubrałem węższe ciemniejsze spodnie jeansowe, typowe rurki dla chłopaków, białą bluzkę z napisem i granatową bluzę. Z salonu wziąłem fajki, telefon, portfel, w którym nie miałem dużo. Zgasiłem telewizor. W przedpokoju ubrałem białe adidasy nike air force. A na koniec grubszą kamizelkę w kolorze bluzy. Z półki w przedpokoju wziąłem klucze od domu i kluczyki od motoru i kask. Wyszedłem na klatkę, zamknąwszy drzwi zszedłem na dwór. Nie było ciemno, ale zimno. Nienawidzę takiej pogody. Pod moją klatką stał motor. Dawno na nim nie jeździłem. Podszedłem do niego, usiadłem. Kluczyki włożyłem do stacyjki, uruchomiłem motocykl, a z niego wydał się dźwięk, który ucieszył mnie tak bardzo, czułem się jak dziecko, które dostało zabawkę, którą pragnął, albo balonik.
    Nie czekając dłużej, założyłem kask. Dałem gaz do dechy i ruszyłem z podwórka, mijając dzieci, które już dawno powinny być w domu. Chwile jechałem przez małą uliczkę, by zjechać na główną drogę, wcisnąłem się miedzy dwoma samochodami, a ich kierowcy od razu zaczęli trąbić. Uwielbiałem to, dlatego też uśmiechnąłem się. Jechałem, jechałem, ciesząc się dźwiękiem kół, silnika. Jechałem... ale gdzie? Zupełnie bez celu wjechałem na bogata dzielnice, domy jedno rodzinne, wielkie ogrody. Ta dzielnica przypominała mi swoja dawną dzielnice. Kiedy jeszcze byłem szczęśliwy jako dziecko. Nagle zauważyłem dziewczynę, o długich granatowych włosach... oczach szarych. Kiedy ją minąłem obejrzałem się za nią, i o mało nie walnąłem w słup. Zjechałem na chodnik, zatrzymując się. Zdjąłem kask i jeszcze raz popatrzyłem za nią, jednak zniknęła. Nie wiedziałem, czy tylko przewidziała mi się, czy widziałem ją, ale weszła do jednego z domów. Przez dłuższą chwilę jeszcze wypatrywałem jej. Ale nie znalazłem.
    Ponownie założyłem kask, odpaliłem silnik zamarzniętymi dłońmi i z hukiem odjechałem. Teraz obrałem kurs do swojego dawnego domu. Przez chwilę jechałem główną ulicą. Na niej zawsze były korki. Po kilku minutach zjechałem w poboczną drogę i znalazłem się na bogatszej dzielnicy. Jeszcze chwile jechałem i zatrzymałem się pod swoim domem. Zsiadłem z motocykla. Wyjąłem kluczyki. Wszedłem przez bramę. W końcu znalazłem się pod drzwiami, zdjąłem kask, i zadzwoniłem. Nie czekałem długo, a otworzył mi mój ojciec.
- Cześć - uśmiechnąłem się.
- Naruto? Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony moimi odwiedzinami.
- Jak to co? Jestem twoim synem, zapomniałeś. Oprócz twojej żony jeszcze ja istnieje.
- Wejdź - powiedział. Zdjąłem buty. Wszedłem w głąb domu - nic się nie zmieniło, prócz koloru ścian. Nigdzie nie widziałem zdjęć mamy - zza rogu wyskoczyła Kasumi. Moja siostra przyrodnia. Uwielbiam ją. Kucnąłem i rozłożyłem ręce, a mała dziewczynka wpadła w moje objęcia, krzycząc:
- Naruto, wlóciłeś. - cieszyła się, chyba jako jedyna. Wziąłem ją na ręce.
    Po krótkim czasie zeszła, Kayumi, nowa żona mojego ojca. Nie zamieniając z nią ani jednego słowa, minąłem ją na schodach. Wszedłem do różowego pokoju i położyłem małą do łóżka. nie siedziałem długo, szybko zasnęła, a ja wyszedłem schodząc po schodach, na chwilę przystanąłem, gdy usłyszałem rozmowę, a może raczej kłótnie.
- Jak mogłeś go tu wpuścić, to ćpun! Boję się o moją córkę.
- Naruto nie zrobi jej krzywdy, nie widzisz tego? A tak samo jak on i Kasumi są moim dziećmi - zszedłem całkiem na dół przerywając, ciekawą rozmowę.
- Przepraszam, że przerywam. Ale mam sprawę, tato - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Dobrze słucham - usiadł na sofie z wredną babą.
- Potrzebuje kase.
- Nie ma mowy. Wyjdź mi z tego domu - krzyknęła moja macocha. i pokazała palcem drzwi
- Zamknij się, nie do ciebie mówię, to nie twoje pieniądze, więc nie wtrącaj swojego wielkiego nosa tam gdzie nie trzeba - złapała się za nos uciszając się. A ja uśmiechnąłem się. Wróciłem do ojca.
- Więc jak będzie? - ojciec z tylnej kieszeni wyciągnął portfel
- Masz - wręczył mi kilka banknotów.
- Dzięki - odwróciłem się, ale zatrzymał mnie głos macochy.
- Oddaj te pieniądze, Minato, pewnie na ćpanie nie ma i potrzebuje. - odwróciłem się z powrotem do nich.
- Skąd możesz wiedzieć na co?
- Bo cię znam. Tylko ćpasz, jesteś nikim - zdenerwowała mnie. Zacisnąłem nerwowa pięści.
- Myślisz, że kim jesteś? - zacząłem do niej podchodzić - Jesteś druga, a druga jest zawsze będzie przegraną. Ojciec nadal pewnie kocha...
- Naruto! Dość - przerwał mi ojciec
- A tak nie jest? Jak mogłeś zapomnieć o mamie? Pocieszyłeś się pierwszą lepszą, przyznaj to - powiedziałem mu prosto w twarz.
- Stąpasz po piekielnie cienkim lodzie. - powiedział.
- Ale przyznaj - zacząłem krzyczeć. - Odkąd się tylko pojawiła, nic się między nami nie układało. Widziałeś tylko jej zasraną dupę i nic więcej. - Nagle usłyszałem płacz Kasumi.
- Czemu, Naruciak, krzyczy mamusiu - podbiegła do niej. A mi zrzedła mina. Popatrzyłem na ojca, był wściekły.
- Naruto, wyjdź - powiedział, cicho ale stanowczo. Nie zastanawiając się podniosłem kask i wyszedłem z domu zatrzaskując z hukiem drzwi.
- Musicie tak się drzeć?! - powiedział sąsiad mojego ojca, popatrzyłem na niego.
- Zamknij ryj staruchu. - odpowiedziałem. Pieniądze schowałem i założyłem kask.
- Po policje zadzwonię - nie odwracając się pokazałem mu niegrzeczny gest środkowym palcem. Kluczyki włożyłem do stacyjki i ruszyłem. Nie wiem czemu, ale naszła mnie ochota pojechanie drogą, gdzie spotkałem nieznajomą. I tak zrobiłem. Po 10 minutach byłem na miejscu. Niebo coraz bardziej zaczęło się ściemniać i robiło się zimniej, na osiedlu panowała cisza, czasami było słychać ptaki, albo psy szczekające na siebie. Siedziałem jak złodziej i obserwowałem, albo jak gwałciciel. Ale miałem to w dupie, szczerze mówiąc. Chciałem zobaczyć czy tylko przywidziała mi się, czy też nie. Boże czemu teraz, nie może wyjść, albo coś? Zadawałem sobie to pytanie. W końcu zrezygnowałem. Odpaliłem silnik. Ruszyłem w stronę sklepu, który był nie opodal.
   Kiedy byłem na miejscu, zsiadłem z motocykla, wyjąłem kluczyki. Pchnąłem drzwi od sklepu. Zdjąłem kask, mówiąc kasjerkom ''Dobry wieczór''. Wszedłem w głąb sklepu. Mój cel widniał za drzwiami od lodówki, gdzie stały różne rodzaje browarów. Otworzyłem ów drzwiczki i wyciągnąłem jedno piwo. Naszła mnie jeszcze chęć na chipsy. Skręciłem, a na mnie wpadła jakaś dziewczyna, puszczając rzeczy które miała w dłoniach. Kiedy podniosła głowę, moje serce zabiło szybciej. To ta nieznajoma, o szarych oczach, którą nie dawno widziałem...
- Prze-e-praszam - powiedziała cichutkim głosem.
- Nic się nie stało - dalej studiowałem ją jak podnosiła rzeczy, Była ode mnie niższa, więcej niż głowa. Drobna. Delikatna.
- Pomogę - rzuciłem i schyliłem się, podnosząc czerwone pomidory, zupełnie jak jej twarz. Teraz zauważyłem jak zrobiła się czerwona.
- Dzię-ku-kuje - powiedziała, wyminęła mnie i odeszła.
    Ja wróciłem do kasy by zapłacić za piwo. Jak zwykle podrywałem śliczne kasjerki, ale nie umiałem zapomnieć o nieznajomej. Coś ma w oczach, coś, co mnie przyciąga.
- Dziwne - powiedziałem do siebie i wyszedłem ze sklepu.


Od Autorki: No cóż, mamy rozdział pierwszy, trochę wcześniej niż miał być, ale mam nadzieje, że nie jesteś źli XD. Mam również nadzieję, że się podoba i zachęca do dalszego czytania i śledzenia mojego bloga. Za wszelkie błędy przepraszam. Dziewczyna Sasuke nie będzie się pojawiać jakoś często. Nie chciałam dawać na miejsce Ayi, Sakure, pierw był taki pomysł, ale nie pasowało mi to, dlatego że nie lubie pary SakNaru xd :) A i tu jest krótki opis jak są rozmieszczone pokoje w domu Sasuke i Naruto:
    Od drzwi wyjściowych po lewej stronie jest łazienka. Na wprost drzwi frontowych jest kuchnia. Po prawej od kuchni pokój Naruto, a obok Sasuke, po lewej od kuchni jest salon.
    Mam nadzieje, że jakoś zrozumiecie xd nie jestem w tym najlepsza ;p
 Mile widziane komentarze ;p Serdecznie zapraszam już dziś na kolejny rozdział za tydzień, z soboty na niedziele :)
                                                                                       Pozdrawiam :)

10 komentarzy:

  1. Super rozdział. Zastanawia mnie co sie stalo z prawdziwą mama Naruciaka ale pewnie wyjaśnisz to w przyszłych rozdziałach wiec czekam. Spotkanie Naruto i Hinaty takie słodkie nie mogę sie doczekac kolejnego ich spodkania :) mam nadzieje, że wyciągnie go z tego bagna. Mogła byś napisać jakim motocyklem jeździ Naruciak :) z niecierpliwośćią czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ^^ pomyślałam, że to będzie motocykl jaki ma mój brat ;p - Yamaha 2010 YZF-R6 (motocykl typowo wyścigowy ^^)
      Pozdrawiam. :]

      Usuń
  2. TAK! :D Ani trochę nie jesteśmy źli (ja na pewno :P). Bardzo szybko przeczytałem, masz lekki i przyjemny styl do opisywania, a to duży plus :) Poznajemy nowe szczegóły z życia Naruto, które do kolorowych nie należy. I teraz tajemnicza ciemnowłosa (:D), faktycznie musiała mieć coś w oczach, skoro Naruto aż się wrócił, żeby ją spotkać :)
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! "Mała" kłótnia w domu... Życie Naruciaka... Spotkanie z "nieznajomą"...
    Ciekawa jestem jak to dalej rozwiniesz, dlatego czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam
    ~~Mgiełka~~

    OdpowiedzUsuń
  4. No, boskie tak mi się czas dłużył do 1 rozdziału, ze to niewyobrażalne. Czekam na kolejny rozdział, życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega mega chap NaruHina Yeah

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne opowiadanie. Od razu mi się spodobało. Ciekawie piszesz, do tego fabuła zapowiada się niebanalnie :) Lubię parę NaruHina, a takiej odsłony jeszcze nie czytałam :D
    Nie mogę się doczekać jak potoczy się dalej sytuacja z Naruto

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest świetny... już jest pierwsze spotkanie Naruto i Hinaty- bo raczej to była ona, ciekawe czy uda jej się wyciągnąć Naruto z nałogu a także interesuję mnie jaki jest charakter Hinaty? czy taki znamy- nieśmiała czy raczej bardziej pewna siebie lub twardo dziewczyną?
    Ciekawi mnie to i czekam na ich kolejne spotkania.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie! <3 kocham to opowiadanie. Aki

    OdpowiedzUsuń