sobota, 26 lipca 2014

rozdział V

    Otworzyłem oczy, na mojej buzi od razu zawitał grymas. Poczułem, że w żadnym wypadku nie leże na kanapie, jednak przede wszystkim czułem jak bola mnie plecy. Kiedy podniosłem się i oparłem o łokcie, zauważyłem, że lewą nogę mam na stole. Nie miałem pojęcia jak to się stało. Z pojękiwaniem wstałem. Złapałem się za dolną część moich pleców. Zacząłem się schylać. Raz w przód, a raz do tyłu. Wyglądało to dwuznacznie. Ale co tam.
    Do prawej dłoni wziąłem telefon. Nacisnąłem guzik ok. Była godzina 14.12. Na dużym ekranie, zobaczyłem, że trzy razy ktoś do mnie dzwonił. Jednak nie miałem ochoty oddzwaniać, do kogoś.
    Rzuciłem telefonem o kanapę i poszedłem do łazienki. Jak zwykle umyłem zęby i takie tam. Wytarłem twarz w ręcznik. Spojrzałem w lustro i moja pierwsza myśl to ''Hinata''. Zastanawiałem się, czy myśli tak często o mnie jak ja o niej.
    Potrząsnąłem głową, zatrzaskując oczy. Jak to działa... znam ją zaledwie od kilku dni, a już nie mogę przestać o niej myśleć. Coś czuje, coś czego opisać się nie da. Pragnę ją ponownie zobaczyć.
    Wróciłem do salonu, na kanapę. Odpaliłem papierosa. Za jednym zaciągnięciem się, przeszło przeze mnie tyle myśli... znowu poczułem bezsilność. Rzuciłem peta do popielniczki. Sam położyłem się na brzuchu, tuląc się w koc, niczym dziecko. Żałuje, że nie jestem nim, jak Piotruś Pan. Żyje beztrosko. nie ma problemów. Nie wie jak świat jest zepsuty.
    Teraz wiem co znaczyły słowa moich rodziców ''Kiedy będziesz dorosły, zrozumiesz świat. Zrozumiesz przed czym chcemy cię ochronić przed tym co najgorsze. '' - Doskonale poznałem świat, mimo młodego wieku, znam go aż do bólu. Wiem co to odrzucenie. Strach. Ból. Psychiczny jak ten fizyczny. Wiem jak smakuje wódka, papieros, dragi, trawa. Wiem.
    Jak mówiła mi to matka, śmiałem się. po prostu. Myślałem - Co ona może wiedzieć o życiu? Dzisiaj to ja się zastanawiam, jak ja mogłem tak mówić. Miałem wszystko - dzisiaj nie mam nic.
   Wiem przed czym chciałaś mnie ochronić. Przed tym, w czym siedzę. Gównie. Rozumiem, jak świat jest pochłonięty dragami, alkoholem. Jedynie co mnie przeraża, to to, że rodzice nie wiedzą co ich dzieci robią po za domem. Piętnastolatki latają - z gołą dupą, zjarane - po dyskotekach. A ich rodzice wierzą, że grzecznie śpią u jej przyjaciółki, a przyjaciółki rodzice tak samo. Jednak obydwie ruchają się w kiblach, a na następny dzień nie wiedzą co się stało. Zabiegani rodzice nie wiedzą, że ich córka została zgwałcona i wstydzi się przyznać. Młodzież, by mieć na dragi, kradnie. - popierdolone
    Ten świat nie ma sensu. Każdy nastolatek, dwudziestego pierwszego wieku, topi się w bagnie. Znęcają się nad młodszymi. Od problemów uciekają do narkotyków, papierosów czy alkoholu.
    W sumie byłem taki sam. Po śmierci matki uciekłem do alkoholu, później pety w końcu upadłem - Zacząłem brać. Każdy człowiek jest zepsuty. Zniszczony, zgnieciony przez świat. Fałszywy świat. W nim nie ma ludzi dobrych. Każdy widzi czubek swojego nosa. Nie ma prawdziwej miłości ani przyjaźni. Jebią ich problemy innych. Pieprzeni egoiści - należę do nich. To jestem cały ja. Pieprze napalone laski, biorę wszystko co popadnie. Kradnę, ćpam, palę. Nie kocham. Pragnę szczęścia dla siebie. Jestem zepsutym człowiekiem. Egoistą. Laleczką tego świata. Bezsensu.
  
                                 '' Już nie wiem czy zaczynam żyć czy przestaję umierać. ''
                                                                                                           - Miuosh
 A czy ktokolwiek wie?
Ciężko westchnąłem.
 Odpaliłem kolejnego papierosa.

Pierwszy buch - Chciałem zobaczyć Hinatę.
Drugi buch - zrozumieć to co się ze mną dzieje.
Trzeci buch - zrozumieć jak to działa.
Czwarty buch - ma piękne oczy.
    W sumie, zacząłem się zastanawiać, na chuj truję się petami. Szkodliwe, zabiera duzo hajsu. Nie moich pieniędzy... spojrzałem na niego. Została mi jeszcze jakaś 1/4 papierosa. Zgasiłem go opuszkami palców, nie zważając, że przypalam się. Rzuciłem go o ziemię. Spojrzałem za oknem. Kolejny dzień, kiedy pada. Ciągle pada, pada, pada. Staję się to nudne. Matko naturo! Błagam o słońce!
    Wstałem, no kiedyś trzeba. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Złapałem się za głowe, a po chwili zacząłem dostrzegać obraz pokoju, meble... do drzwi ktoś zapukał. Nie chciało mi się wstawać. Ale cóż...
    Otworzyłem, a przed moimi oczami stanęła Mia. Mokre włosy kleiły jej się do szyi i buzi.
- Pamiętasz mnie jeszcze? - powiedziała zadziornie, po czym pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnąłem się do niej.
- Wejdź - zaprosiłem ją gestem ręki do środka. W drodze do salonu zapytałem:
- A co ty robisz?
- Przyszłam w odwiedziny - powiedziała pewna siebie. Zdjęła z siebie mokry sweter, pozostając w bluzce na ramiączkach z dość dużym dekoltem. Zanim usiedliśmy na kanapie, sprzątnąłem z niej. I w końcu mogliśmy spocząć. Chwilę pogadaliśmy, po czym poszedłem zrobić gorącą herbatę. Uświadomiłem sobie, że chyba czas się ubrać, kiedy miałem ruszyć do pokoju zatrzymał mnie kobiecy głos.
- A dokąd to?
- Ubrać się - obróciłem głowę do niej.
- Mi się bardziej podobasz w bokserkach. - podeszła do mnie. Zaczęła masować po ramionach. Dotykać tatuażu. Stanęła w końcu przede mną. Dotykała mojego, nagiego torsu. Jej ręce wędrowały niżej. Spojrzała na mnie. Zatopiła się w moich ustach. Nie  odwzajemniałem pocałunku. Lecz po krótkiej chwili, pogłębiłem go. Złapałem ją za biodra. Uniosłem i posadziłem na stole. Oplotła mnie swoimi nogami. Przybliżyła się do mnie. Ściągnąłem z niej bluzkę. Przerwałem pocałunek. Popatrzyłem na nią. Jej wzrok mówił zachęcająco ''Chce więcej'' Uniosłem prawy kącik moich ust. Dłońmi objąłem jej twarz. Wbiłem swoje usta w jej. Puściłem jej policzki i skierowałem ręce ku stanikowi brązowowłosej, gdy nagle usłyszałem jak ktoś wsadza klucz do zamka. Odskoczyłem od niej. Spojrzałem na drzwi.
- Ubieraj się. - wykonała rozkaz,  a do domu wszedł Sasuke z Ayą. No tak ona... spojrzałem na nią, ale jej wzrok pytał mnie, kim jest dziewczyna, która schodzi ze stołu.
- Cześć Mia - odezwał się Sasuke. - O robicie herbatkę - zaśmiał się.
- Coś ci przeszkadza? - zapytałem.
- Nie też poproszę - poklepał mnie po plecach. Prychnąłem na to.  Złapałem dziewczynę za rękę i zaprowadziłem ją do pokoju. Usiadła na łóżku. Częstując się papierosem, włączyła laptopa.
- To po ptokach - powiedziała. Spojrzałem na nią. Westchnąłem, dłonią przeczesałem włosy. Podszedłem do szafy i ubrałem się.
    Mia zaproponowała spacer, a raczej odprowadzenie jej do domu. Chwilę myślałem i zgodziłem się. Nie padało.
- Czekaj. Jest tam zimno. - sięgnąłem po bluzę z szafy i dałem niebieskookej.
- O. Dziękuję - założyła ją i po chwili wyszliśmy. Mieszkała na obrzeżach miasta, więc dość spory kawałek. - Przez park szybciej będzie - oznajmiła. Szliśmy dróżką. Wszędzie było błoto. Niebo ściemniało się coraz bardziej. Szliśmy w milczeniu. Włożyłem ręce do kieszeni. Po chwili dziewczyna wzięła mnie pod rękę, zerknąłem na nią pytająco.
- Boję się ciemności - rzekła. Powiedziałem coś w stylu 'Aha... spoko''. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Szedłem z nią. Nagle przed moimi oczami pojawiła się jakaś sylwetka. Wyglądała na kobiecą. Byliśmy coraz bliżej ów osoby, ale nie widziałem jej twarzy, nadto miała kaptur. Kiedy przeszła obok mnie poczułem podobny zapach jak u Hinaty... Spojrzałem za siebie. Wyswobodziłem się z uścisku dziewczyny. - Poczekaj - powiedziałem.
- Co jest? - krzyknęła. Zignorowałem ją. Podbiegłem do osoby. Złapałem za ramię. Wystraszyła się i mimowolnie odepchnęła mnie.
- Przepraszam, znam cię?! -  spojrzała na mnie pytająco. Przyjrzałem się. To nie była Hinata...
- Nie, nic. Przepraszam pomyliłem się - powiedziałem, a nieznajoma wystawiła mi niegrzecznie środkowego palca, założyła słuchawki, po czym ruszyła w swoją stronę. Złapałem się za głowę, potrząsnąłem nią. - Ja pierdole - wyszeptałem. Podbiegła do mnie Mia. Chwyciła moją dłoń, mówiła coś. Nie słuchałem.
- Muszę lecieć. Na razie. - szybko odszedłem.
- Kurwa jaja sobie robisz?! - krzyknęła wściekła - Naruto! Wracaj! Boję się - obróciłem się do niej. Powiedziałem do siebie - Przepraszam - i zacząłem biec. Byłem blisko mojego osiedla. Jednak nie zamierzałem wrócić od tak do domu, miałem inne plany. Wszedłem do bloku numer 1.
    Opowiadano mi, kiedy to osiedle było jak każde inne. Mieszkali tu normalni ludzie, ale po II Wojnie Światowej, wszystko się tu zmieniło. Zaczęli tu zjeżdżać się skazani na śmierci, ścigani, gwałciciele, byli żołnierze z zaburzeniami psychicznymi, przez co byli nie bezpieczni. Tak się zaczęło.
    Z hukiem wszedłem do klatki. Minąłem dokładnie 46 schodów, znalazłem się na czwartym piętrze. Stanąłem przed dużymi, czerwonymi drzwiami. Zapukałem - nikt nie otwiera. Drugi - znów nikt nie reaguje. Trzeci - zdenerwowałem się. Waliłem w nie. Po pięciu minutach, Itachi mi otworzył. - Chyba nie wspomniałem o Itachim... to w sumie on nas wciągnął w interes, mówił setki razy, że kończy z tym, ale jak widać, jego grupa ''Akatsuki'' rozwijała się jak i interes. Dziwiło mnie, że jest dilerem, jak nigdy nie brał. No może prócz marihuany, czy LSD. .
- Kuźwa. Oszalałeś. Spałem, deklu. - powiedział. Niegrzecznie wprosiłem się. Wpadłem w dziwny szał.
- Gdzie ją masz?! - szukałem chodź kropelki morfiny czy heroiny po jego mieszkaniu. Czułem jak moja żyła, moje ciało, umysł, dusza - wszystko - pragnie tego. Itachi szarpał mnie, próbował odciągnąć. Koniec końców obrócił mnie a ja poczułem jak mój policzek robi się cieplejszy i szczypie.
- Ode mnie nie dostaniesz, do kurwy! Jesteś przyjacielem mojego brata! Terapia pomogła ci przynajmniej z morfiną! Zapomniałeś już, jak uzależnia i jak bardzo jest chujowa! - krzyczał do mnie, nie rozumiałem.
- Jestem twoim klientem. Zapłacę potrójnie, tylko wstrzyknij mi to gówno! - wyciągnąłem rękę.
- Siadaj. - wykonałem rozkaz. Ucieszyłem się. Sam zacisnąłem pasek. Nagle poczułem jak ktoś uderza mnie w nos. Złapałem się za niego. Spojrzałem przed siebie. Brat Sasuke podszedł do mnie.
- Słuchaj. Nie jesteś moim klientem. Tylko moim przyjacielem. Nie widziałem cię od czasu, kiedy zerwałeś terapię, ale od Sasuke dowiedziałem się, że pomogła ci z morfiną i heroiną. - popatrzyłem na niego. Nie mogłem już wytrzymać. - Chcesz to zaprzepaścić? Nie pamiętasz siebie z pół roku temu .Sam wysrać się nie umiałeś! Chcesz to zepsuć, dzieciaku? - zapytał.
- Musze powstrzymać jakoś te myśli, do kurwy. Proszę, tylko raz. - pokręcił przecząco głową. A ja zacząłem się rzucać. Poczułem ukłucie w szyję. Dotknąłem szyi, przed oczami zrobiło się ciemno.
    Obudziłem się. Przetarłem oczy. Przede mną staną Itachi z kubkiem.
- Wypij - powiedział. Strasznie mnie suszyło. Nie miałem pojęcia co się stało. Zapytałem więc o to.
- Musiałem ci podać leki usypiające i uspokajające. - zdziwiłem się.
- Po co?
- Nie ważne. - odpowiedział. Wyciągnąłem telefon. Była godzina 14.20. Chwilę pogadałem z Itachim, w końcu opowiedział mi co się stało. Następnie wyszedłem z jego mieszkania .
    Otworzyłem drzwi, zamykając je z hukiem. Zmieniłem ubrania. Zapaliłem papierosa, zabierając kluczyki, kask, wyszedłem. Zamykając za sobą drzwi na klucz. Otworzyłem drewniane drzwi od małego garażu, na podwórku. Motor przestawiłem przed garażem. Zamknąłem go. Wsiadłem na motocykl, założyłem kask i ruszyłem. Mimowolnie, bez zastanowienia się, skierowałem się do Technikum w centrum.
    Nie wiem czemu znów o niej myślę. Teraz jeszcze lepiej, jadę pod jej szkołę.
    Wjechałem na teren szkoły. Zaparkowałem, koło czerwonego audi. Gdy zdjąłem kask zauważyłem, że jest naprawdę ciepło. Oparłem się o mój motocykl, z kieszeni wyciągnąłem paczkę z papierosami i zapaliłem. Wstałem. Zacząłem iść w stronę zielonego płotu. Stanąłem blisko jego. Szkoła mierzyła pięć pięter. Ściana z przodu pomalowana była na pomarańczowo, a boczne na żółto. Podejrzewałem, że ściana z tyłu, również ma kolor pomarańczowy. Do głównego wejścia prowadziło... dziesięć... dwadzieścia... nie, dwadzieścia dwa schody.  Od samego patrzenie się na nie, odechciewa mi się na nie wchodzić. Po krótkim czasie usłyszałem dzwonek. Zdjąwszy bluzę, nastolatkowie zaczęli wychodzić z budynku. Zacząłem rozpaczliwie szukać Hinaty. Traciłem nadzieję. Mówiła, że Technikum w centrum. Inne są na obrzeżach. Nie mogłem się pomylić. Zauważyłem, że każda dziewczyna patrzyła się na mnie, a po chwili mówiła coś do koleżanki.
- Dzień dobry. - wyrwał mnie głos jakieś starszej kobiety. Spojrzałem na nią.
- Dzień dobry. - zignorowałem ją i ponownie zacząłem poszukiwac Hinaty.
- Przepraszam, ale pan..
- Naruto-kun - powiedział ktoś nieśmiele. Zza pleców kobiety wyszła granatowowłosa. Uśmiechnąłem się do niej.
- Hinata, znasz tego pana? - odpowiedziała krótkie tak. Podeszła do mnie nie śmiało.
- Co ty tu robisz? - zastanawiałem się co jej odpowiedzieć. Powiedzieć, że chciałem ją zobaczyć. Błądziłem w myślach.
- Chciałem ci coś pokazać - złapałem ją za rękę. Podeszliśmy do motocykla. Założyłem kask Hinacie. Wsiedliśmy i odpaliłem motor.

Od Autorki: Jest kolejny rozdział XD Mam nadzieję, że nie będziecie źli, że dałam go szybciej. Nagle wyjechałam do babci na wieś, mam tu internet więc mam bardzo dużo czasu :)
Kolejny rozdział, który średnio mi się podoba :/ jakoś... wybaczcie mi to. Za niedługo powinny pojawiać się dużo lepsze notki :) Informuje, że notki będą pojawiać się nieregularnie, ale jedna na tydzień. Mam nadzieję, że za to nie będziecie źli :)
W sumie, w następnym tygodniu kolejna notka ;) Już się boje...
Zachęcam do pisania komentarzy :) xd

                                                                              Pozdrawiam Melanie.



   


8 komentarzy:

  1. ale czemu w takim momencie kurde. opowiadanie jest no sorry że się tak wypowiem zajebiste!!!!!!!!!!!!!!!!! chociaż jestem facetem czekam na next z wielkom niecierpliwością a zapomniałem veny veny i veny

    OdpowiedzUsuń
  2. Autorowi dość często średnio podobają się jego rozdziały więc przejmować się możesz tylko czytaniem komentarzy :D Co do opowiadania to naprawdę bardzo fajne i przyjemnie się czyta. W tym rozdziale najbardziej spodobał mi się moment, w którym Naruto ma ten swój "napad" (czy jakoś tak ciężko to nazwać - chodzi mi o chwilę, w której zostawia Mię i leci do Itachiego) ciekawie, by było gdyby kiedyś miał taki przy Hinacie. To na tyle przesyłam wenę i czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Itaś mu nie dał :) Naruciak wszędzie widzi Hinatke hi hi :) wątpię żeby ktoś sie złościł bo dałaś wcześniej rozdział :) (ja sie na przykład bardzo z tego cieszę) z niecierpliwośćią czekam na następny rozdział. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie bądź taka krytyczna dla siebie. Ja temu rozdziałowi nie mam nic do zarzucenia:) Podoba mi się ten wątek i to jak przedstawiasz głównego bohatera. Przemyślenia Naruto naprawdę dużo dają. Nie wiem czemu ale czytając skojarzyła mi się piosenka Czesława Niemena "Dziwny jest ten świat"
    Mam nadzieje, że Hinata wpłynie jakoś na Naruto i stanie się dla niego naprawdę ważna, tak aby mógł dla niej poddać się terapii:)
    Czekam na ciąg dalszy:) Pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe bardzo fajny rozdział :3 Czekam na next i życzę ogromniej weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny.
    Cieszę się że Itachi uważa Naruto za przyjaciela i nie dał mu prochów.
    Widać Naruto coraz częściej zaczyna myśleć o Hinacie hehe.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny i nie krytykuj się tak!
    Mam nadzieję, że Naruto w końcu zda sobie sprawę co czuje do Hinaty... i najlepiej dla niej pójdzie na tą terapie (ale może potajemnie - żeby Sasuke nie wiedział - taka niespodzianka ^^)

    Weny życzę; do napisania!
    ~~Mgiełka~~

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń